
Zwierzaki nasze wcale nie żyły z sobą jak przysłowiowy „pies z kotem”, wprost przeciwnie, prędko przywykały do siebie, potrafiły nawet razem spać w jednym legowisku. Nawet moja ukochana papuga żyła w zgodzie z psiakiem! Goście przypatrywali się ze zdziwieniem ich wspólnym śmiesznym, wygłupom. Polegały one na tym, że papuga przylatywała na podłogę lub gdzieś nisko, aby być w zasięgu pyska naszego psiaka, i czekała na jego odzew. Pies (sprawdź poduszki dla psa ehunter) wówczas podbiegał, trącał delikatnie papużkę pyskiem, dla przykładu w ogonek. Papuga zrywała się z krzykiem w powietrze, po czym za chwilę powracała znowu na podłogę. I zabawa zaczynała się od nowa. Mogli się tak wygłupiać bez końca.
Nie zapomnę malutkiego kociaczka, którego mama zginęła pod kołami samochodu, pozostawiając biedactwo, które jeszcze pić samo nie umiało. Chcieliśmy z bratem karmić kociaka z butelki za pomocą smoczka – niczym niemowlę, lecz kociak nie był w stanie pić przez smoczek, który był niedużo mniejszy od jego kociej główki, a i butla także wydawała się ogromna.
Mój starszy brat Franek też kochał zwierzęta, jednak preferował jaszczurki oraz węże, których ja strasznie się lękałam (najbardziej gdy żywił je myszami i rozmaitym robactwem). Najcenniejszą w jego terrarium była tak zwana agama brodata, cena której na owe czasy była istotnie niemała. Dziadek sprezentował ją mojemu braciszkowi z okazji urodzin. Braciszek uwielbiał ją za (jak twierdził) jej niepowtarzalną urodę oraz przywiązanie. To prawda, nie odstępowała swego właściciela na krok. No cóż, każdy ma jakiegoś bzika …